środa, 30 kwietnia 2014

Kakao-czekolada

Od czasu do czasu jedząc śniadanko lub kolację włączam telewizor, a jeżeli mam mało czasu szukam  programu, który byłby krótki i ciekawy. A co może bardziej pasować do jedzenia jak nie program właśnie o jedzeniu? W telewizji  w tej chwili wszyscy gotują, jest mnóstwo programów typowo kulinarnych, ale nie koniecznie w tym momencie kiedy ja mam czas. Jakiś czas temu odkryłam, że istnieje stacja  poświęcona tylko gotowaniu. Jedne programy zyskały moją większą aprobatę inne mniejszą. Lubię jeżeli ktoś ma spokojny sposób gotowania  i nie wprowadza w kuchni  wrażenia pośpiechu i chaosu. Do moich ulubionych programów należy więc "Bosonoga Contessa"- Angielka, która przygotowuje potrawy w swojej własnej kuchni,  jeżeli robi przyjęcie w domu, stół zawsze jest pięknie udekorowany kwiatami. Jej potrawy są wspaniałe i kolorowe, ale zachowują ten swoisty wygląd domowego jedzenia-http://www.foodnetwork.pl/programy/program/2/bosonoga-contessa.

A na takie małe co nieco przy telewizorku polecam kakao, właściwie pyszną czekoladę ( gwarantuję, że jest o wiele smaczniejsza i zdrowsza niż kupne napoje czekoladowe ).




 Kakao-czekolada- porcja na przeciętny kubek:

1 1/2 łyżeczki dobrego, zwykłego kakao
4 kostki gorzkiej lub deserowej czekolady
wrzące mleko

Do kubka wsypujemy kakao i czekoladę ( łamiemy najdrobniej jak się da ), wlewamy odrobinę gorącego mleka i mieszamy, aż czekolada się rozpuści jeżeli trzeba znowu dolewamy troszkę mleka, aż napełnimy kubek. Ważne, jest aby nie wlać całego naraz, bo czekolada nie połączy się w jednolity napój. Można posłodzić cukrem lub miodem.
Jeżeli mamy ochotę na jeszcze bardziej bogate kakao, można utrzeć żółto z cukrem i do niego dodać kakao z czekoladą i zalać mlekiem. Taka czekolada będzie będzie bardzo gęsta i pożywna.


wtorek, 29 kwietnia 2014

Nalewka z róży

       Kilka lat temu kupiłam ciekawą książkę o nalewkach - "Nalewki zdrowotne" Jana Rogali.


 Nie jest to byle jaka książka z przepisami, gdyż każda receptura jest opatrzona informacjami o roślinie, z której jest zrobiona, podana jest, także informacja jakie schorzenie leczy i jak należy miksturę zażywać.
Zapewniam, że nie jest konieczne ścisłe stosowanie się do sposobu spożywania, bo nie są to w końcu lekarstwa,  można więc skupić się tylko na walorach smakowych naleweczki.


                                                                    Krzak dzikiej róży

 
Róża gotowa do przerobu
 
Nalewka z róży:
 
1/2 kilograma dojrzałych owoców dzikiej róży
1/2 litra białego wina gronowego
1/2 litra spirytusu
syrop cukrowy ( 3/4 l wody i 1 kg cukru )
 
Owoce róży umyć, osuszyć, pozbawić ostrych włosków i pestek, rozdrobić ( ja tego nie robię, bo jest to ponad moje siły, ale całe owoce trochę zgniatam tłuczkiem do ziemniaków ) i zalać 1/2 litra białego wina i 1/2 litra spirytusu.  Przygotować syrop cukrowy szumując pojawiające się piany. Gorący syrop wlać do naczynia z owocami i alkoholem. Przelać do słoja i szczelnie zamknąć. Postawić w miejscu ciepłym i słonecznym na dwa tygodnie. Po tym czasie nalewkę przefiltrować przez bibułę filtracyjną i rozlać do butelek. Butelki szczelnie zamknąć. Przez pół roku trzymać w miejscu ciemnym i chłodnym.
Nalewka wzmacnia organizm, ma właściwości przeciwgorączkowe, jest pomocna w leczeniu przeziębienia i pomaga przy kurczach żołądka, ale przede wszystkim ma fantastyczne walory smakowe i zapachowe. Jest też mocno słodka, ale kieliszeczek miksturki pije się z wielką przyjemnością.
 
 
 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Ciasto z makiem i jabłkami

I znowu ciasto z makiem, ale ja bardzo lubię ten "narkotyk". Przepis w moim domu znalazł się dosyć dawno temu i zyskał sobie aprobatę całej rodziny. Piekłam go nawet na Święta Wielkanocne i wyszedł bardzo   smaczny.

Ciasto z makiem i jabłkami:

6 jaj
40 dag jabłek tartych ( lepsze kwaśniejsze )
20 dag maku mielonego
15 dag masła
20-25 dag cukru
6 łyżek grysiku
szczypta soli
bakalie
 Żółtka utrzeć z cukrem i masłem do tej masy dodać mak i jabłka. Ubić pianę z białek z odrobiną soli i dodać do reszty ciasta. Wlać do formy i piec. Na wierzch zrobić polewę i posypać pokrojonymi orzechami.


Makowiec gotowy do krojenia



niedziela, 27 kwietnia 2014

Piegusek

Dzisiaj będzie przepis na moje ulubione ciasto z dzieciństwa, które zawsze kojarzy mi się z prodiżem, który był bardzo popularny w latach 70-tych i 80-tych XX w. Było to elektryczne urządzonko  do  pieczenia ciast. Myślę, że jego popularność brała się stąd, że w wielu domach nadal kuchnie były węglowe i trzeba było sporo zachodu żeby upiec ciasto, natomiast w prodiżu  szybciutko włożyło się wtyczkę do kontaktu i już zaczynało się pieczenie bez rozpalania w piecu i pilnowania odpowiedniej temperatury.

Ciasto piegus:
 2 szkl. mąki
1 szkl mleka
25 dag margaryny
1 szkl. cukru
4 jaja
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szkl. maku ( może być trochę mniej )

Mleko zagotować z margaryną i ostudzić. Żółtka utrzeć z cukrem, dodać mąkę z proszkiem i mleko z margaryną. Wsypać mak. Ubić pianę z białek i wymieszać z ciastem. Wlać do foremki i piec.


                                                           Moja porcyjka pieguska do kawy.

piątek, 25 kwietnia 2014

Kanapeczki

Piękna, wiosenna pogoda pobudza nas do życia. Chętniej korzystamy ze świeżego powietrza, wychodzimy na spacery, jeździmy na wycieczki rowerowe itp. Jak się już nawędrujemy lub mocno pojeździmy, zaczyna nam burczeć w brzuszku i trzeba koniecznie zatrzymać się na  małe co nieco.
Można oczywiście skorzystać z mijanej po drodze restauracji i tam coś przekąsić, ale o wiele tańszym rozwiązaniem jest zrobienie sobie w domu pysznych kanapek.
 Jadąc rowerem na dłuższą wyprawę można zabrać tylko produkty i jedzonko przygotować na miejscu. Takie spożywanie posiłków na łonie natury w spartańskich warunkach ma prawdziwy urok.



                                         
                                                 Jak widać kanapek jest sporo, są bardzo kolorowe.
                        A żeby było ciekawiej muszę powiedzieć, że zostały zrobione przez mężczyzn.
                                                                 Prawdziwe śniadanie na trawie.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Pigwowiec

Wiosna tego roku zaczęła się bardzo wczas. Zima była łagodna i w związku z tym drzewa i krzewy  nie przemarzły. A dlaczego ja o tym piszę w blogu kulinarnym? To oczywiste-
owoce to sama pychotka i zdrowie. Z niektórych można zrobić oprócz kompotów, dżemów i soków
również pyszne i zdrowotne nalewki.
Tak właśnie spacerując sobie po ogrodzie, zobaczyłam przepięknie zakwitniętego pigwowca i przypomniałam sobie zeszłoroczny sok i nalewkę. Przetwory z pigwowca są bardzo aromatyczne, a w smaku przypominają trochę cytrynę, można też owoc pigwowca dodać do kompotu z jabłek, nabierze wówczas bardzo ciekawego smaku i pięknego zapachu.




 
                                Krzaczek pigwowca w całej swojej okazałości i nawet w przybliżeniu.

Sok z pigwowca:
Pokroić, wydrążyć owoce i zasypywać warstwami cukrem w słoju.
Wystawić na słoneczko przykryć np. gazą i czekać aż puści sok. Pyszny do herbaty i wody mineralnej.

Nalewka:
1 kg owoców pigwowca
1 litr spirytusu
1/2 litra wódki
50 dag cukru

Owoce pokroić w ósemki, wydrążyć, rozdrobnić na kawałki . Wrzucić do słoja, zalać spirytusem, na drugi dzień dolać czystą wódkę. Słój szczelnie zamknąć i odstawić na 6 tygodni w temperaturze pokojowej. Większą część nalewki przefiltrować i zlać do butelek. Po zakorkowaniu odstawić. Resztę posiekanych i nieodciśniętych owoców zasypać cukrem i odstawić na 4 dni, od czasu do czasu mieszając. Po przefiltrowaniu słodkiej nalewki wymieszać ją z odstawioną wcześniej nalewką wytrawną. Po wymieszaniu nalewkę ponownie przelać do butelek, szczelnie  zakorkować i odstawić co najmniej na 2 tygodnie.

 

środa, 23 kwietnia 2014

Kryształek

Dzisiaj będzie słodko mimo, że każdy jest najedzony i zapewne mocno dosłodzony po świętach.
Nie samymi świętami jednak człowiek żyje, więc myślę, że upłynie zaledwie parę dni i znowu zapragniemy czegoś pokrzepiającego ( bo przecież cukier krzepi ha, ha, ha! ). Polecam na takie okazje bardzo dobre ciasto, lekkie i delikatne w smaku, jak ja to mówię "mniamniuśne".
Jest tylko jeden problem z jego wykonaniem, należy robić go dosyć sprawnie, ponieważ żelatyna szybko tężeje i nie będzie się dało rozsmarować masy.
A ja tu gadu, gadu, a ciasto czeka.

Kryształek:

 Pieczemy biszkopt, przekrawamy go i lekko nasączamy. Może to być przegotowana woda z łyżeczką cukru i kieliszkiem rumu.

Masa:

1 kostka masła
5 jajek
3 galaretki
2 łyżki żelatyny
3/4  szkl. cukru pudru

Najpierw gotujemy galaretki ( każda w 1 szklance wody ) i zostawiamy do stężenia w miarę w płaskim naczyniu. Galaretkę kroimy mniej więcej w kostkę.
Ucieramy masło z cukrem i żółtkami, ubijamy pianę z białek, rozpuszczamy żelatynę w 1/2 szkl. gorącej wody.
Najpierw mieszamy masę żółtkową z żelatyną, następnie dodajemy pianę, a na końcu galaretkę. Gotową masę szybko rozsmarowujemy na jednej części biszkopta i przykrywamy drugą. Lekko przyciskamy, a boki smarujemy pozostałą masą.

                                             
                                                      Przekrojony biszkopt, posmarowany masą.


A tu już produkt gotowy do spożycia.
Taką porcyjkę je się szybciutko i nawet się nie czuje, że zjadło się kaaawał ciasta!



środa, 16 kwietnia 2014

Cygańska ścieżka

Jak czasem mówię do kogoś, że będę robić cygańską ścieżkę, to każdy się śmieje i pyta  " a co to jest?" A to takie pyszne  i kolorowe ciasto. Zawiera w sobie wiele smaków i myślę, że jest w stanie zaspokoić nawet bardzo wybredne podniebienia.
Trzeba się przy nim troszkę napracować i wykazać odrobiną sprytu, ale naprawdę warto. Efekt murowany.

Cygańska ścieżka :
30 dkg maku (sparzyć i zmielić)
25 dkg cukru pudru ( może być trochę mniej)
15 dkg masła
10 dkg miodu (rozpuścić)
8 jaj
1 łużeczka sody
3 łyżki kakao
10 dkg bakali ( ale można zamiast bakali dać więcej maku )
2 galaretki ( różne kolory )
2 łyżki mąki ziemniaczanej

Masło utrzeć z cukrem, dodać 4 żółtka i po kolei dodawać: mak, mąkę ziemniaczaną, sodę, miód, kakao, bakalie, a na końcu pianę z 4 białek i upiec.
Osobno upiec biszkopt z 4 jajek i pokroić na cienkie paski po skosie.
Placek makowy przeciąć na 2 części, jedną część posmarować masą i układać na niej w niewielkich odległościach pocięty biszkopt. W środek między biszkopty wlewamy tężejącą galaretkę ( kolory na zmianę ). Żeby nie wyciekła galaretka, boki można zasmarować masą lub zrobić malutkie korki z pozostałego biszkoptu.


Spód makowy posmarowany masą, na tym są ułozone paski biszkoptu, a między nimi żółta i czerwona galaretka.

Tę część ciasta smarujemy masą i wszystko przykrywamy drugą częścią ciasta makowego.
Na wierzch robimy polewę czekoladową i posypujemy pokrojonymi orzechami.

Masa budyniowa:

1 masło
budyń ( najlepiej ugotować z 1/2 litra mleka i 2 łyżek mąki krupczatki i 2 łyżek mąki ziemniaczanej )
cukier puder
Masło ucieramy z cukrem pudrem i dodajemy po trochu budyniu. Masę można odrobinę dosmaczyć 1 kieliszkiem spirytusu.


                                            Ciasto gotowe do konsumpcji.



wtorek, 15 kwietnia 2014

Babka na Wielkanoc

Święta Wielkanocne zbliżają się dużymi krokami. Tradycyjne ciasta to oczywiście mazurki i  różnego rodzaju baby, babeczki, babuszki ( te malutkie są najlepsze na ozdobę ). Jakież było moje zdziwienie, kiedy oglądając przed wielu laty prasę kolorową, dowiedziałam się, że tradycyjne mazurki są takie płaskie i kolorowe. U mnie w domu mazurkiem zwało się ciasto składające się z trzech kruchych części,  przełożonych masą i ewentualnie z polewą czekoladową lub orzechową. Które smaczniejsze?
Trudno powiedzieć, myślę, że zależy to od tradycji rodzinnych i smaku spożywających.
A ja w ramach przedświątecznej próby cukierniczej wymyśliłam sobie, ( zamiast kontynuować gruntowne porządki ), że upiekę sobie babkę drożdżową, bo nigdy takiej jeszcze nie robiłam.
W czasie jej wytwarzania miałam kilka momentów poważnego zwątpienia, czy nie będę zmuszona wyrzucić mojej przyszłej babki do kosza. Ale o dziwo udało się.
Babka wyrosła i na dodatek okazała się naprawdę smaczna,  a gorąca przypominała pączki, w środku wyglądała troszkę jak gąbeczka.
Chętnych zapraszam do zabawy ( wyjdzie ta babeczka, czy też nie? ). Przepis pochodzi z najnowszej
" Kuchni" http://magazyn-kuchnia.pl/magazyn-kuchnia/0,0.html

Babka puchowa:

 500 g mąki pszennej tortowej
250 ml mleka
70 g  świeżych drożdży
10 żółtek
150 g cukru ( jest mało słodka )
25 ml rumu ( można dać 50 ml, nie zaszkodzi )
150 g masła ( można dać ciut mniej masła, natomiast wlać 1 łyżkę oleju, żeby babka dłużej była świeża )
sól
150-200 g rodzynek ( nie muszą być )
masło do smarowania formy

Połowę mąki przesiewamy i parzymy wrzącym mlekiem, a gdy przestygnie, dodajemy pokruszone
drożdże. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ucieramy żółtka z cukrem do białości, dodajemy resztę przesianej mąki oraz rozczyn. Wyrabiamy ciasto, a gdy zacznie odchodzić od ręki ( mnie samo nie chciało odejść i musiałam mu troszkę pomóc ), dodajemy rum, roztopione, schłodzone masło i szczyptę soli. Nadal wyrabiamy ( nie zrażamy się, że jest trochę rzadkie ). Na koniec dodajemy umyte, osączone rodzynki. Wyrobione ciasto wkładamy do  formy ( nie wyżej niż do 2/3 wysokości  ), przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Pieczemy 50-60 minut w 180 stopniach ( w moim piekarniku piekłam 30 minut na 160 stopniach, piekarnik był lekko nagrzany ). Babkę możemy posypać cukrem pudrem lub polukrować.



No i taka to sobie wyszła BABECZKA PUCHOWA
SMACZNEGO !!!
                                   


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Zielono mi

Wiosna jest piękna. Wszystko zaczyna budzić się do życia. Słoneczko świeci ( przynajmniej od czasu do czasu ) i robi się cieplutko i zielono. W kuchni też następuje pewna zmiana, zmieniają się smaki. Chętniej sięga się po coś lżejszego, z większą ilością nowalijek, które nadają piękny kolor potrawom.
W ramach wiosennej odnowy kulinarnej proponuję lekką kolację, składającą się z sałatki i skromnych zapiekanek.

 
Prawda, że ma bardzo intensywny i wiosenny wygląd? 
 
Nie podaję dokładnej ilości składników, bo jest to sałatka typu - " bez względu na to, ile dodasz i tak będzie dobra ".
Ja ugotowałam kawałek brokułu i podzieliłam go na różyczki, do tego trochę rukoli, szczypiorku, rzeżuchy ( z własnego ogródka ) i kawałek awokado ( już nie z własnej hodowli ).
Wszystko doprawiamy sosem winegret.
Do sałatki bardzo pasują kromeczki bułki posmarowane masłem i czosnkiem przeciśniętym rzez praskę, z dodatkiem żółtego sera ( wersja bez sera będzie delikatniejsza ) i podpieczone w piekarniku. 
 

piątek, 11 kwietnia 2014

Rybka

Dzisiaj piątek. W Polsce dzień śledzia i ryby. Jak w domu na obiad była ryba, ziemniaki i surówka, wtedy mój obiad składał się  tylko z ziemniaków i surówki. Nie mogłam pojąć jak można jeść rybska, no - w najgorszym wypadku fileta z wielką biedą jeszcze wcisnęłam, ale taką rybę ze stawu, podzieloną na dzwonki
i usmażoną ?-Brrrr!
Od paru lat moje smaki nieco się zmieniły, co nie znaczy, że polubiłam śledziowate. Co to to nie, ale dopuszczam je już do mojego menu z pewnym zastrzeżeniem - ryba ma być mało rybna. Czy ktoś rozumie o co chodzi? Po prostu ma być więcej dodatków, np. warzyw czy przypraw.
Jakiś czas temu dostałam przepis na " rybę po grecku w warzywach"
Jest ona bardzo kolorowa i nawet smaczna.

 Ryba po grecku :

4 filety np. soli (bo jest b. delikatna)

Na sos:

1 marchew
1/2 selera
1 pietruszka
1 cebula
przecier pomidorowy, liść laurowy, ziele angielskie, ocet

Panierujemy filety w mące, jajku i bułce lub tylko w cieście naleśnikowym. Smażymy.
Warzywa ścieramy na tarle, na dużych oczkach, cebulę kroimy w kostkę i wszystko dusimy na oleju lub masełku, dodajemy ziele angielskie, liścia laurowego, pieprzymy i solimy. Do uduszonych warzyw dodajemy łyżkę rozmieszanego z wodą przecieru pomidorowego, trochę octu ( ok. 1 łyżka octu winnego).
Jeżeli potrawa jest trochę kwaśna, można dodać  pół łyżeczki cukru.
Usmażoną rybę przykrywamy sosem warzywnym.

 

  SMACZNEGO!!!


czwartek, 10 kwietnia 2014

Sałatka z selerem

Dzisiaj mam niemoc twórczą. Bardzo trudno zebrać myśli, chyba dlatego, że taki smętny dzień.
Ale nic to. Czas leci, trzeba dokonać, więc kolejnego wpisu.
 Ponieważ zbliżają się święta, zaczynam myśleć co by tu ugotować, upiec, jaką zrobić sałatkę.
Kilka lat temu koleżanka z pracy poczęstowała mnie ciekawą sałatką. Jest ona łatwa , szybka i lekka.
       
Sałatka z selerem: ( duża porcja )

1 słoik marynowanego selera
1 por ( biała część )
20 deko szynki
2 jajka ugotowane na twardo
puszka kukurydzy
puszka ananasa
kwaśna śmietana lub jogurt
majonez i szczypiorek

W dużej misce na sałatkę układamy:
odsączony seler, pokrojonego i sparzonego pora, pokrojoną w paseczki szynkę, kukurydzę, pokrojonego ananasa i pokrojone jajka. Majonez mieszamy ze śmietaną, doprawiamy solą, pieprzem i ewentualnie cukrem. Sos ma mieć kremową konsystencję. Polewamy nim sałatkę. Wszystko posypujemy szczypiorkiem.


środa, 9 kwietnia 2014

Coś słodkiego

Bardzo lubię słodycze, ale oczywiście nie wszystkie. Czekoladki, pomadeczki, cukiereczki - ( najlepsze to te z alkoholem ) owszem, mogą być, ale moją miłością są ciasta.
Ponieważ często je piekę, są bardzo różne. Najczęściej robię ciasta mało pracochłonne, ale od czasu do czasu piekę te, wymagające więcej poświęcenia. Czasem dostosowuję się do życzeń rodziny, ale głównie myślę sobie na co mam ochotę i po prostu to piekę.
Polecam szybkie ciasto ucierane, które można podać w różnych wariantach. Mam przy nim dopisek "pyszne", więc mam nadzieję, że ewentualnym wykonawcom również będzie smakować.

Ciasto z owocami

1 1/2 szkl. mąki ( najlepiej krupczatki )
3/4 szkl. cukru
5 jajek
6 łyżek oleju
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 żółty budyń
1 cukier waniliowy
jakieś owoce

Ucieramy żółtka z cukrami i olejem. Przesiewamy mąkę i mieszamy z proszkiem i budyniem. Do masy jajecznej dodajemy po trochu mąkę, a na końcu ubita pianę .
Wylewamy ciasto do formy, a na wierzch układamy owoce.
Ja dałam mrożone jagody, dzięki temu ciasto wygląda dosyć fantazyjnie.


                        Jest to porcja na średnią foremkę, ale można zrobić na większej i dodać masę, a                                                                 na wierzch galaretkę.



wtorek, 8 kwietnia 2014

Tradycyjne śledzie

Dlaczego tradycyjne? Otóż przepis na te śledziki jest w mojej rodzinie chyba od zawsze. Moja mama była mistrzynią w ich robieniu. Każdy, kto miał okazję ich spróbować, bardzo chwalił ten smak.
Śledziki nadal są żelaznym punktem wszelkich spotkań towarzyskich, chociaż teraz robię je ja i już nie mają tego  "czegoś", może dlatego, że sama śledzi nie jadam.

Śledzie :
2 opakowania matjasów lub 6 śledzi na wagę wymoczyć w wodzie ( umiarkowanie )
1 cebula
1/2 szkl. oleju

Zalewa:
1 i 1/2 szkl. wody
2 liście laurowe
5 ziarenek pieprzu
3 ziarenka ziela angielskiego
łyżka cukru
2 łyżki octu winnego
Wszystko chwilę gotować.
Do gotującej zalewy wrzucamy dużą, pokrojoną cebulę i wszystko razem gotujemy, aż cebula
leciutko zmięknie.
Zalewę studzimy, a śledzie kroimy w ok. 3 cm kawałki. Zalewamy je zalewą i ok. 1/2 szkl. oleju.
Jeżeli uznamy, że zalewy jest zbyt dużo, nie musimy wlewać całej i również oleju można dać mniej. Wszystkie składniki powinny się razem "przegryźć". Cebulkę układamy na wierzchu.

                                    
                                                   Gotowe śledziki  czekają na gości.

piątek, 4 kwietnia 2014

Mały dodatek


Bardzo lubię kanapki. Są łatwe do zrobienia. można łączyć produkty i zawsze wychodzi coś fajnego. Nie uznaję, natomiast kanapki składającej się tylko z chleba i np. wędliny czy sera. Zawsze musi się tam znaleźć coś jeszcze, chociaż troszkę majoneziku lub musztardy ( w najbardziej ubogiej wersji oczywiście), ale najlepiej jak będzie to jakaś kompozycja warzyw, posypana zieleniną.
Ponieważ mamy teraz tzw. przednówek i moje ukochane pomidory nie mają jeszcze odpowiedniego smaku, wzbogacam sobie jedzonko o pyszną, pieczoną papryczkę, którą wykorzystuję również jako składnik sałatek.

Papryka pieczona:

2 papryki dowolnego koloru ( mogą być mieszane ) przecinamy na pół. Wydrążamy w środku i wkładamy do mocno nagrzanego piekarnika. Powinny się piec ok. 45 minut, aż będą miały czarne plamki na skórkach i będą miękkie.
Ostrożnie, za pomocą widelca przekładamy papryki do foliowego woreczka, zakręcamy i czekamy, aż wystygną. Następnie obieramy ze skórki, kroimy na paseczki i mieszamy z ulubionymi przyprawami lub po prostu z sosem winegret doprawionym czosnkiem.


 .
                                 Papryczka już upieczona i obrana, przygotowana do dalszej obróbki.
                                                                   Serdecznie polecam.
.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Marynata

Uwielbiam schab ze śliwką. Te kupne są niby dobre, ale  spróbujcie potrzymać go w lodówce parę dni. Obrzydlistwo, brrr!!!!  Mimo swoich licznych konserwantów robi się najpierw kwaśny, a potem po prostu śmierdzący. Dlatego ambitnie postanowiłam zrobić go sama. Najpierw nadziałam śliweczką, natarłam solą i upiekłam. Był mało słony i suchy. Wyczytałam w jakiejś gazecie, że schab trzeba najpierw obsmażyć, ale też był suchy. Następna próba - to obgotowywanie w mleku (miało się ściąć białko w mięsie i przez to schabik miał być bardzo soczysty). Znowu moje wysiłki poszły na marne.
 No i wreszcie eureka, najlepiej zamarynować go jak szynkę, a  żeby był bez konserwantów to nawet bez saletry. Polecam.

Schabik ze śliwką - marynowany:

dowolny kawałek schabu (np. 1 kg)
2 liście laurowe
5 ziarenek ziela angielskiego
2 goździki
2 łyżki soli
ok. 2 litry wody

Wodę i przyprawy zagotować, wystudzić i zalać mięso. Trzymać w lodówce ok. 2-3 dni, można obracać.
Po upływie tego czasu, wyciągamy schab z marynaty, Robimy w nim dziurę trzonkiem od drewnianej łyżki i napychamy suszonymi śliwkami, następnie  nacieramy  czosnkiem wymieszanym z odrobiną soli, octu winnego, miodu i oleju. Wkładamy do rękawka do pieczenia i już w rękawku posypujemy jeszcze kminkiem lub innymi przyprawami. Pieczemy ok. 1 h i 20 minut.

                                
 
Schabik już na talerzu w towarzystwie również swojskiej szynki
 
 
 
 

środa, 2 kwietnia 2014

Odwieczny problem

Jakiż to odwieczny problem? Oczywiście co zrobić z resztkami gotowanego mięsa po niedzielnym rosole. Zawsze może zjeść  je moja psina, ona niczym nie gardzi co pachnie mięsem, ale można też zrobić gołąbki, łazanki, zapiekanki
i kluseczki. No właśnie kluseczki, kluchy, a właściwie takie z mięsem podobno nazywają się -  kartacze. Są pyszne, sycące, tuczące, a ich wykonanie - mało skomplikowane.

    Kartacze:                       

ok.1 kg ziemniaków
1 jajko
mąka ziemniaczana
     
     Farsz:
Mięso gotowane
2 cebule
przyprawy
 
Najpierw obieramy i gotujemy  ziemniaki w lekko osolonej wodzie.
Mięso mielimy, pokrojoną cebulkę dusimy na tłuszczu ze solą lub jarzynką i dodajemy do mięsa.
Mieszamy i doprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową lub tym co kto lubi. Farsz powinien być dobrze doprawiony i nie rozsypywać się. Jeżeli mięso było suche można dodać trochę rosołu, jajko lub namoczoną i zmieloną bułkę.
Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez praskę (jeszcze ciepłe). Na stolnicy robimy z ziemniaków kwadrat, dzielimy go na cztery części, jedną chwilowo odkładamy i wsypujemy w to miejsce mąkę ziemniaczaną, tyle aby znowu powstał kwadrat.
Mieszamy ziemniaki i mąkę dodając jeszcze jajko. Jeżeli po wyrobieniu masa klei się do rąk, można podsypać trochę mąki pszennej.
Robimy wałek i kroimy go na plastry, które rozpłaszczamy na dłoni i wkładamy w nie trochę farszu, po czym zaklejamy formując kartacze.
Gotujemy we wrzącej i posolonej wodzie ok. 5-6 minut. 
                             
                                       
                                                                     mielimy mięsko

                                      
 
już z cebulką
 

        kwadracik z ziemniaków z odciętą
       częścią
 

                                                        składniki w trakcie mieszania

                                          
 
wałeczek i ciach plastereczek
 

                                                             a to gniazdko na farszyk


                                                  gotowe kartacze czekają na ugotowanie

                               
                                           kartacze już ugotowane i polane słoninką z cebulką.
                                                   
                                                             SMACZNEGO  !!!!!
 

 

wtorek, 1 kwietnia 2014

Niedzielne rozważania

Wczoraj była piękna i słoneczna niedziela. Serce (i cała reszta też) rwie się, aby pozażywać świeżego powietrza, wystawić swoje blade oblicze na słoneczko. Niestety spacerek musiał poczekać. Najpierw musiałam nakarmić rodzinkę. A jak niedziela - to oczywiście rosół z makaronem ( jak ktoś chce, może być    i z ziemniakami) i drugie danko- czyli ziemniaczki, surówka i jakieś mięsko.
Nie będę pisać jak się gotuje rosół, bo to oczywiste, ale mięsko każdy robi inaczej.
Ja wzięłam kawałek karczku (najlepiej mało tłustego) pokroiłam na grube plastry. Zbiłam je lekko tłuczkiem. Zrobiłam zalewę, natarłam nią karczek i zostawiłam na godzinkę, można oczywiście na dłużej.
Zalewa:
pół łyżeczki miodu,
2 łyżeczki octu winnego,
ok. pół łyżeczki soli,
przecisnąć przez praskę 2 ząbki czosnku
1 łyżeczka musztardy,
do smaku dodać pieprzu, to wszystko energicznie wymieszać i po troszku wlewać olej ( ok. 3 łyżki ) cały czas mieszając, aż zrobi się gęsty.
  Można oczywiście dodać także liścia laurowego, troszkę ziela angielskiego i wszystko posypać kminkiem.

                                               
                                    
                                         Karczek pieczony w zalewie przygotowany do pieczenia

                                         

  Miseczka gorącego, pachnącego rosołku


                                      Życzę smacznego!!!